poniedziałek, 25 maja 2015

Rozdział 23


Twardy materac ugina sie pod jej ruchem. Pozycja w której usnęliśmy, przespaliśmy całą noc. Obraca się nieznacznie, zabierając nieświadomie głowę z mojego ramienia. Nie śpię już od godziny. Moją głowę prześladuje ból głowy z poprzedniej nocy. Leżę i wpatruję się we wschodzące słońce, zastanawiając czy Jennifer będzie cokolwiek pamiętać z ostatniej nocy. Modlę się by pamiętała chociaż słowa, które do niej mówiłem.
Wychodzę z łóżka starając się jej nie obudzić. Przypominam sobie jak zawsze narzeka na oślepiające ją promienie słoneczne. Tym razem postanawiam ją uprzedzić i cichutko przysłaniam zasłony. Daję głowę, że jej ból będzie większy od mojego więc idę do kuchni aby przyrządzić nam coś do picia.
Głowa mi pęka, a odkąd wstałem jedyna myśl, która chodzi mi po głowie to aby wrócić z powrotem do łóżka. Ryzykuję i idę do łazienki, po cichu aby nie zbudzić jej. Przez mój nadal rozmyty przez sen wzrok, potykam się o rozrzuconą na podłodze torebkę Jennifer. Odgłos jest dość głośny, a że stoję w drzwiach sypialni nie mam złudzeń, że ją obudziłem.
Wyraźnie wzdycha przeciągając się. Stoję nieruchomo.
- Josh... Czemu tak hałasujesz? - spogląda tylko jednym okiem, unosząc się na łokciach.
- Spokojnie, tylko szedłem do łazienki. Gdybyś nie rozrzucała tak wczoraj swoich rzeczy to bym się nie potknął.
Dostrzegam zawstydzony uśmiech na jej zaspanej twarzy. Jej starannie ułożone włosy po ciężkiej nocy stały się roztrzepanymi blond pasmami. Dziwię się, że mimo wszystko jej makijaż nadal jakoś się trzyma. Na dodatek, gdy widzę ją w moim podkoszulku zapiera mi wdech. Ta kobieta nigdy nie przestanie działać na mnie w ten sposób. Nigdy nie przestanie rozniecać ognia w moim ciele. Wypychając kosmate myśli idę prosto do łazienki i przemywam pulsującą głowę wodą. Przeglądam się w lusterku i dochodzę do wniosku, że moje włosy są w nie mniejszym bałaganie niż Jen. Nic z nimi nie robię i wracam do pokoju.
-Mam zamiar zrobić nam coś do jedzenia, masz ochotę na jajecznicę? - kiwa głową na "tak", a ja kieruje się do kuchni.
-W takim razie jak ty robisz jedzenie, ja wezmę prysznic! - woła. Odpowiadam jej krótkim "okej" i zabieram się do śniadania.

Czekam już jakieś piętnaście minut aż wyjdzie z łazienki. Odgłos wody z prysznica jest nadal słyszalny. Jedzenie na stole już pewnie wystygło. Gdy jej nie ma, co jakiś czas słyszę donośne wibracje telefonu. Na pewno nie mojego. Ciekawe kto może do niej dzwonić. Przez moją głowę przechodzi  myśl o Nicku. Dawno o nim nie wspominała, a ostatnie wydarzenia między nimi były burzliwe. Nie sądzę, żeby nadal byli razem.
Mimo wszystko telefon mnie tak drażni, że mam ochotę wyrzucić go przez okno.Odrzucam niezręczne myśli, po drodze chwytam telefon i podchodzę do łazienki. Kiedy jestem przy drzwiach zatrzymuję się na chwilę zastanawiając, czy dobrze zrobię wchodząc podczas jej kąpieli do łazienki. Przypominam sobie, jak ona weszła do mojej przyczepy, kiedy byłem pod prysznicem. Padam w śmiech, gdy przypominam sobie, że upuściła butelkę piwa na widok mnie owiniętego ręcznikiem.
Naciskam na klamkę i dowiaduję się, że drzwi nie są zablokowane. Albo o tym zapomniała, albo z góry zaplanowała moje wejście.
- Jen! - mówię nieśmiało. Czyżbym bał się jej reakcji? Ale to jak namiętnie się ze mną wczoraj obchodziła i mnie taranowała, nie równa się dotychczas z niczym bardziej intymnym między nami. Alkohol zwolnił jej wszystkie bariery i wyszło na jaw, co naprawdę do mnie czuje i czego ode mnie pragnie. Wszystko to szalenie pranę jej dać.
W powietrzu unosi się słodki cytrusowy zapach. Tym razem mówię głośniej. Nagle odwraca się w reakcji na mój głos. 
- Josh! Nie widzisz, że próbuje się tu umyć? - zrzuca ze ścianki ręcznik i owija go wokół siebie.
- Myjesz się juz ponad dwadzieścia minut. Zacząłem się martwić,  poza tym twój telefon nie daje mi spokoju -wyjaśniam. Otwiera drzwi i stawia tylko jedną nogę na zimne kafelki. Momentalnie ogromna ilość pary wodnej wylatuje przed nią. Podaję jej telefon, patrzy i przeciąga palcem po zaparowanym ekranie. - Na razie nie dzwoni, a poza tym to nikt ważny - odpowiada. Przechodzi i kładzie telefon na blacie obok umywalki. Stoję zbyt blisko jej niemal nagiego ciała wiec nie mogę nic poradzić na gorącą krew przeszywającą moje żyły. Ku mojemu zdziwieniu nachyla się i swoimi mokrymi wargami całuje mnie w usta.
 - Dziękuje że się mną wczoraj zająłeś. Nie wiem jakby się to skończyło gdybym została w tym klubie - wykrztusza z siebie i   nieśmiało przytula. Moje ciało styka się z jej i po chwili jestem mokry równie jak ona.
Woda z jej mokrych włosów ścieka po mojej piersi.
  - Nie mogłem cię tam przecież zostawić, zbyt bardzo się o ciebie martwię. - Następuje  chwila ciszy gdy patrzymy sobie w oczy. Widzę, jak jej wyraz twarzy coraz bardziej mizernie. Przyciskam więc mocno me usta do jej, a ona wdzięcznie mnie całuje. Jesteśmy tak zaangażowani pocałunkiem, że dłoń która wcześniej trzymała ręcznik wędruje wzdłuż mojego policzka, przez co odsłania kolejne kawałki jej ciała. Nie zwracając uwagi, Jen pozwala ręcznikowi swobodnie opaść. Zauważam to i  delikatnie przygryzam jej dolną wargę gdy ona wydaje z siebie jęknięcie. Odrywa usta i przysuwa je bliżej mojego ucha. - Skoro już mi przerwałeś, a jestem naga i ty też zaraz będziesz, to może pomożesz mi skończyć się myć?
- Dajesz mi propozycję na którą nie mogę odmówić - uśmiecham się szeroko. Ona widocznie to zauważa i ciągnie za rękę pod prysznic.  Po raz pierwszy widzę ją całą nagą. Na myśl, co za chwilę ma się stać mam ochotę zapaść się pod ziemię. Jej nagie ciało działa na mnie jak iskra, która zapala mój bulgoczący w żyłach olej. Wchodzi pierwsza i odwraca się do mnie przodem. - Nie pozwolę Ci wejść pod prysznic w tak pięknych spodenkach - przesuwa dłonie wzdłuż moich bioder zahaczając kciukami za krańce spodni i pociągając je w dół. Jennifer uśmiecha się widząc jak mój twardy członek stawia opór dla spodenek. Zrzucam je niezręcznie na płytki i spoglądam na nią.
 - Jesteś pewna tego co robisz, Jen? Nie chcę żeby którekolwiek z nas czegoś później żałowało - patrzymy sobie w oczy, gdy daje mi sygnał kiwając głową. 
Odkręca wodę i po chwili jesteśmy mokrzy. Wylewam na dłoń żel, którego już wcześniej czułem zapach i powoli zaczynam masować jej barki. Masuję naciskając kciukami na napięte mięśnie pleców. Słyszę gdy Jen wydaje z siebie zduszony dźwięk i prowadzę dłonie niżej wcierając pianę w jej biodra. W rozluźnieniu odchyla się do tyłu opierając plecami o moją klatkę piersiową. Moja erekcja niezręcznie się odznacza wbijając w jej dolny odcinek pleców. Jeździ rękami wzdłuż moich bioder, gdy nadal ją masuję. Odchyla głowę do tyłu i nie tracąc czasu ssę jej delikatną skórę szyji. Para wodna tańczy między nami, niewiele ostudzając emocje. 
Odwraca się twarzą do mnie i jej namydlone dłonie przeciągają po moich ramionach kończąc na podbrzuszu. Gdy dłonie zjeżdżają niebezpiecznie nisko podnosi głowę i spogląda mi w oczy. Całuje mnie w usta a moja szczęka opada, kiedy czuję jej dłoń zamykającą się na mojej długości. Dotyk małych, zgrabnych palców nawet w mojej wyobraźni nie był tak wspaniały, jak teraz. Rusza nadgarstkiem w górę i z powrotem. Wiem, że jeśli zaraz nie przestanie, nieźle się przed nią upokorzę.
Przerywam pocałunek, chwytam jej dłoń dając do zrozumienia, że dłużej nie zniosę tego rodzaju przyjemności. Musze robić wszystko aby pomimo widoku wspaniałego ciała i rozkoszy którą mi daje, nie stracić tu i teraz.
Biorąc w dłoń kolejną porcję żelu, krążę po jej ramionach, niewiele nad jej piersiami. W końcu po nich przejeżdżam czując, jak twarde są jej sutki. Dłoń spoczywa na mojej szyj a palce zaczynają sunąć po moich włosach gdy pieszczę jej piersi. Jadę w dół płaskiego brzucha i bioder. Nie zastanawiając się, kucam przed nią i pokrywam pianą jej łydki, kolana i uda. Starannie, lecz omijając terytorium, którego pragnę najbardziej. Dłonie Jen znów dopadły moje włosy i już rozumiem, o co mnie prosi. Spoglądam w górę i widzę, jak jej głowa jest odchylona do tyłu w strumieniu deszczownicy. Zastanawiam się czy to efekt zmęczenia czy oczekiwania na to co ma nastąpić. Podnoszę z płytek jej stopę i przekładam ją sobie przez plecy. Całuję delikatną skórę podbrzusza i wewnętrzną stronę ud. Słyszę ciche piśnięcie gdy składam pocałunek na jej kobiecości. Ciepło bijące z tego miejsca promieniuje do każdej cząstki mego ciała. Pomimo wzruszeń i niestabilnego oddechu Jennifer, nie przerywam. Mój język sięga coraz głębiej i gdy znajduję wrażliwy punkt, jej nogi zaczynają drżeć.
 - Josh...- pojękuje drżącym głosem. Jedną ręką podpieram jej plecy pomagając utrzymać stabilność. Mam nadzieję, że lejąca się woda zagłuszy dźwięki, które wydostają się z ust jej rozpalonego ciała. Jennifer opiera dłoń o ścianę szukając jakiegokolwiek podparcia. Ściągam z za pleców drżącą nogę i gdy odrywam usta od jej intymności protestuje. - Nie! Proszę.. - mówi gdy wstaję. Prowadzę ją pod ściankę i zajmuję tę samą pozycję. Postanowiłem pozwolić jej opierać się o ścianę, gdy ja kończę to co zacząłem. Jedną dłonią trzymam się jej podbrzusza. Podwójna stymulacja za pomocą mojego języka i  równocześnie palców doprowadza ją do granicy wytrzymałości. Wykrzykuje moje imię gdy faja ekstazy przeszywa jej ciało. Przecieram ręką podbródek i wstaję aby ją pocałować. Całuję ją namiętnie gdy woda chlapie nam po twarzach.
- Josh, dłużej nie wystoję. Twoja słodka tortura zrzuca mnie z nóg - szepcze otulając ramionami moją szyję.
- Jak tylko sobie życzysz - odpowiadam. Jednym ruchem podnoszę ją, reaguje owijając swoje nogi wokół moich bioder. Nie tracę nawet czasu aby chwycić ręcznik tylko niosę ją prosto do sypialni. 
Opuszczam nas na łóżko i patrząc jej w oczy odgarniam blond włosy z czoła.
-Co się dzieje, Josh? - pyta, widząc moją minę.
 - Nic. Po prostu uświadamiam sobie jak bardzo Cię kochałem przez ten cały czas. Ile czasu straciliśmy na bycie z kimś, kogo uszczęśliwialiśmy na siłę. Czy nie sądzisz, że wreszcie powinniśmy dać sobie szansę skoro oboje tak bardzo tego pragniemy?
- Zapewne nasi publicyści i ludzie w okół nie byliby zadowoleni - zanim kończy, przerywam jej. - Jen, piepszyć to! Dla ciebie nigdy nie liczyło się to co napiszą gazety, dlaczego teraz miałoby się to zmienić. Dlaczego ciągle mamy się ukrywać z naszym uczuciem niż je manifestować. Wiem, że tobie też na mnie zależy. - wyjaśniam. Zauważam że woda z naszych rozgrzanych ciał zdążyła częściowo już wyparować.
- Dobrze - szepcze. - Ale obiecaj mi, że już nie będziesz spotykał się z Claudią i oszukiwał mnie. Zbyt wiele emocji mnie to kosztuje.
- Obiecuję. Ale ty obiecaj mi, że nie narazisz się na zły wpływ Nicka.
 - Obiecuję. A teraz pragnę abyś się ze mną kochał. Tak, jak oboje od dawna tego pragnęliśmy. Kocham Cię Josh.
Zanim zdążam powiedzieć, że też szalenie ją kocham, jej usta są na moich. Pocałunek jest przepleciony delikatnością ale zarazem pragnieniem i pożądaniem. Nie przerywając zniżam się na kolanach, rozsuwam jej kolana i powoli się w nią wsuwam. Moje usta tłumią jej każde jęknięcie za każdym razem gdy wchodzę w nią z powrotem. Ciepło, które mnie otacza za chwilę doprowadzi mnie na sam szczyt przyjemności. Co jakiś czas zwalniam lub przyśpieszam tempa. Całuję jej piersi delikatnie ssąc skórę wokół brodawek. Czuję paznokcie wbijające się w moje barki za każdym razem gdy napieram w nią mocniej. Drganie jej podbrzusza i napinanie mięśni mówi mi, że znów jest blisko. 
- Jennifer...Jesteś cudowna. Ja zaraz... - wykrztuszam z siebie słowa. Kiwa głową z mocno zaciśniętymi oczami. - Hej, spójrz na mnie - dotykam jej policzek, a ona walczy aby utrzymać oczy otwarte. - Kocham Cię - całuję ją głęboko gdy wspólnie dochodzimy. Oboje drżymy z niewyobrażalnej przyjemności, która przeszła przez nasze ciała. Daję nam chwilę na złapanie oddechu zanim oddalam biodra i kładę się na plecach obok jej wycieńczonego ciała. 
Jak zwykle kładzie głowę na mojej piersi i rękę na brzuchu.
Nic nie musimy mówić, wszystko zostało powiedziane. Teraz tylko potrzebujemy czasu aby poukładać to co jeszcze stoi na naszej drodze.Odrzucamy realne problemy i na kilka godzin znów zapadamy w sen. 

***

Głośne pukanie do drzwi wyrywa nas z nostalgicznej drzemki. Jennifer odwraca się i spogląda w telefon sprawdzając godzinę. Zapadliśmy w sen na ponad trzy godziny i gdy nie słyszeliśmy, jej telefon dzwonił kolejne sześć razy. Tym razem obawiam się, że wiem, kto może dobijać się do naszych drzwi.


Witajcie ;') Przepraszam, że dodaję w takim opóźnieniu ale cóż... Mam nadzieję, że w końcu zaspokoiłam potrzeby niektórych czytelników i mam też nadzieję, że niektórych nie odrzuciłam. Jest to jednak opowiadanie o Joshifer i wiadome było, że po jakimś czasie dojdzie między nimi do seksu. Wszystko jest dla ludzi, nic w tym dziwnego. Rozdział może trochę krótszy niż poprzednie ale postaram się to nadrobić w kolejnych. Jak zwykle cenne jest dla mnie wasze zdanie na temat mojej pracy.  
Ciąg dalszy nastąpi ;')

poniedziałek, 11 maja 2015

Rozdział 22 cz.2

Ten rozdział dedykuję Roksanie, której zawdzięczam pomysł na większość co będzie się tu działo. Dzięki za wszystko i nie daję Ci już dłużej czekać xxx

***Josh***

Jeszcze przez chwilę staram się odwrócić jej uwagę wołając ją ale mój głos zostaje stłumiony przez muzykę. Gdy znika w tłumie nie daję za wygraną. Przepycham się przez tłum ludzi którzy właśnie wyszli z miejsc aby zatańczyć. Jedyne co mam teraz w głowie to błaganie o to aby nie zobaczyć Jennifer tańczącej z Samem. Nie mam na myśli jakiegokolwiek uczucia między nimi, Sam przecież niedawno wziął ślub, ale sam fakt, że Jen robi to aby doprowadzić mnie do granic wytrzymałości od patrzenia na jej roztańczone biodra.
Obracam głowę aby spojrzeć na strefę VIP gdzie siedzi Liam, Sam i obok, na szczęście Jennifer. Wszyscy jak widać pogrążeni w rozmowie i śmiechu. Wzruszam z ulgą. Nie wiem co bym zrobił zastając ją na parkiecie z Samem  lub kimś innym. Na pewno nie pozwoliłbym jej marnować sobie kariery robiąc różne, dziwne rzeczy po pijaku.

Jestem na drodze aby przyłączyć się do nich przy stoliku gdy czuję ponowne szarpnięcie na parkiet.
- Hej, tu jesteś! - Claudia przekrzykuje muzykę. - Szukałam cię wszędzie. Liam mówił, że poszedłeś gdzieś z Jen.
- Tak, rozmawialiśmy z kilkoma osobami z obsady - przecież nie mogę jej powiedzieć że właśnie się całowaliśmy.
- Ah w porządku. Masz ochotę zatańczyć? - pyta biorąc moje dłonie i kładąc je sobie na biodrach.
- Myślę, że pójdę się czegoś napić - odpowiadam przechodząc obok niej. Idę do sekcji barowej, zamawiam dwa drinki i w końcu wracam do stolika.
 Claudia podąża tuż za mną. Idziemy bez słowa, w ręku trzymam dwa drinki jeszcze nie zdecydowałem dla której z pań. Siadam na kanapie z Jen po lewej i Claudią po prawej. Jen zdaje się jakby wcale nie zauważyła mojej obecności. Ma w ręku kolejnego drinka i szepcze coś na ucho do Sama, który słucha jej uważnie.

***Jen***

- Która godzina? - pytam gdy Josh wraca do naszego stolika.
- Dopiero wpół do dwunastej - odpowiada Liam.
- No to mamy jeszcze wiele czasu na zabawę - dodaje Sam machając ręką w kierunku kelnera.
Po chwili zjawia się przy nas kobieta. - Czy macie jakieś szampany? - Sam pyta kelnerki.
- Tak, proszę pana. Jakie sobie pan życzy?
- Przynieś trzy najlepsze - słyszę, a następnie kelnerka odchodzi.
- Więc Jennifer, dobrze się bawisz? - Sam trąca mnie w ramię a kątem oka widzę, jak Josh zaciska szczęki w obawie przed tym co mi przyjdzie na język. Nie dziwię się, po dawce emocji którą mi przed chwilą zafundował. Nagle przypominam sobie uczycie jego wilgotnych pocałunków na mojej szyi.
Nieudolnie staram się odtrącić tę przyjemną fantazję aby przez przypadek nie wspomnieć niczego przy Caludii.
- Zdecydowanie! Myślę że taniec był moją ulubioną częścią - gadam pierwsze, co mi przychodzi na język. Uśmiecham się dumnie do Josha
- Oh tańczyliście razem? - Claudia wtrąca unosząc brew na mnie i Sama.
Patrzę zdegustowana na nią mając już przygotowaną idealną odpowiedź. Uśmiecham się więc drwiąco i odpowiadam.
 - Właściwie miałam na myśli taniec z Joshem.
Szybko zakrywam usta ręką gdy uświadamiam sobie, że powiedziałam zbyt wiele niż powinnam. Usta Josha wiszą otwarte. Zaczynam się śmiać gdy widzę, że mina Claudii też wygląda na zszokowaną. Alkohol sprawia, że niezbyt panuję nad reakcjami i wypowiadanymi słowami.
- Tańczyłeś z nią? - Claudia drąży temat odwracając swoją uwagę na Josha. On nadal się we mnie wpatruje, mrugając porozumiewawczo, a ja pozostaję w uśmiechu.
-Tak
- Co do cholery? Kiedy - dopytuje wściekła.
- Kiedy byłaś w łazience - wyrzucam z siebie. - To był zwykły przyjacielski taniec - wzruszam ramionami i odwracam swoją uwagę na parkiet.
- Skoro uważasz flirtowanie ze mną i swój taniec przyjacielski... - gdy tylko słyszę słowa Josha szybko odwracam głowę w jego kierunku.
- Co ty właśnie powiedziałeś?!
Dzięki bogu, że właśnie wraca do nas kelnerka z trzema butelkami szampana. Zauważam, że kobieta ma podobną fryzurę do mojej, mimo owalnej twarzy idealnie jej pasuje.
Stawia na okrągłym stoliku trzy butelki ochłodzonego wcześniej szampana. Słyszę jak Liam jej dziękuje, a następnie kelnerka odchodzi.
- Claudia, nalać ci kieliszek - oferuje Josh. Ona nie odpowiada. Postanawiam przerwać tę niezręczną ciszę i spróbować uratować sytuację.
- To był tylko żart - odzywam się. Sam opiera łokcie na kolanach, oczywiście zaintrygowany tym, co się zaraz wydarzy.
- Z pewnością nie było! Czy uważasz, że to co robicie jest w porządku? - w moich uszach znów rozbrzmiewa się krzyk.
-Nie! Dlatego ci o tym mówię - Josh mówi poirytowany.
Zastanawiam się jak można być równie zazdrosnym człowiekiem jak Claudia, ale gdy pomyślę o sobie, dochodzę do wniosku, że można. Ja przynajmniej nie robię co chwilę awantur na oczach wszystkich. Czuje się trochę przygnębiona przez całą sytuację. Na szczęście dzięki alkoholowi jutro nie będę pamiętać całej konwersacji.
-Musimy porozmawiać, Josh - mówi wstając.
- Nie! Mam już dosyć rozmawiania - odchrząknął po wypiciu całego kieliszka szampana. Sytuacja sprawia, że sięga ręką w celu wlania nowego.
- Jeśli chcesz, żeby ten związek jakoś się toczył musisz ze mną porozmawiać. Nie możesz tańczyć z takimi ludźmi jak ona - rzuca Claudia wskazując na mnie dłonią.
- Nic nie robimy tylko rozmawiamy. W większości o tobie. Dziś mam ochotę się dobrze bawić, więc zostaw mnie w spokoju - warknął i wziął kolejnego łyka.
- Albo wstajesz i idziesz ze mną, albo wychodzę stąd - oznajmia krzyżując ramiona.
- To impreza obsady filmowej. Nie mogę tak po prostu sobie wyjść. Muszę tu być.
- Idziesz czy nie! - wrzasnęła.
Josh nalewa sobie i mnie kolejny kieliszek.
- Przykro mi, ale zostaję - powtarza. Jej wyraz twarzy jest bezcenny. Otwiera usta, jakby chciała coś powiedzieć ale szybko je zamyka. Być może, właśnie sobie uświadomiła, że Josh nie jest na każde jej zawołanie.
- Nie dzwoń do mnie jutro, ani w najbliższym czasie - słyszę jak odpowiada odchodząc od stolika.- Baw się dobrze z tą łajzą - macha ręką. Po chwili już jej nie widać.
- Auć - jęknęłam.
Josh spogląda na mnie.
- Czy wy właśnie zerwaliście? - Sam przewraca po nas oczami jakby analizował to, co zostało powiedziane.
- Tak mi się wydaje, stary - odpowiada beztrosko.
- Liam! - słyszę jak ktoś z tłumu woła w naszym kierunku.
- Moi koledzy po mnie przyszli - podnosi się z kanapy
Josh nadal się we mnie wpatruje. Nie wiem o co mu chodzi. Nie wiem też co mam powiedzieć. Spoglądam na Sama i daje mi wzrokowy sygnał, że powinniśmy spadać.
- Bawcie się dobrze. Ja się zbieram - odchodzi klepiąc mnie po plecach. Sam również wstaje, po nim ja i Josh.
- Wciąż jestem na ciebie zła. Nie myśl, że to coś zmieni - mówię mu do ucha.
- Dlaczego, Jen? Robię wszystko co mogę, żeby sprawy między nami wróciły jak dawniej - odpowiada błagalnym tonem.
- Okłamałeś mnie w mieszkaniu. Mnóstwo razy! Nie możesz zerwać z dziewczyną i od razu myśleć, że wszystko będzie w porządku między nami - odpowiadam z przekonaniem.
- Jak mam sprawić żeby było w porządku?
-Nie wiem - szepnęłam. - To nie miejsce na taką rozmowę.
- Więc chodźmy gdzieś indziej - czuję jak bierze mnie za rękę. Unosi mnie z kanapy zbyt szybko i obraz w mojej głowie zaczyna wirować. Szybko wyrywam moją dłoń od niego i siadam z powrotem. - Nie. Nie będę spędzać z tobą kolejnej nocy tylko po to aby rano się pokłócić - mówię i chowam głowę w dłoniach.
Czuję gdy siada obok mnie. Jego ręka delikatnie gładzi dolny odcinek moich pleców.
- Tym razem będzie bez kłótni. Nie ma nikogo, kto mógłby zrujnować nasz idealny poranek - mówi mi do ucha.
- Josh, po prostu nie jestem pewna. Nie chcę być rozczarowana kolejny raz - rozklejam się. Nie pozwalam łzą wypłynąć mi z oczu. Nie chcę pokazywać mu jak bardzo to przeżywam.
- To ty chwilę temu prosiłaś mnie abym z nią tańczył - krzyczy.
- Nie widzisz, że jestem pijana? Większość rzeczy, które mówię wcale nie są szczere. Chyba nie chciałam, żeby Claudia była jedyną która cię ma. To tylko głupia gra - wyjaśniam biorąc łyk szampana.
- Wcale tak nie myślisz - zmienił pozycję. Teraz prawie klęczy na podłodze z głową na wysokości mojej.
Kręcę głową gdy wypijam do dna. Oczywiście, że go kocham. Ale nie wiem, czy jestem gotowa mu się oddać właśnie teraz.
- Jen...
Biorę kolejnego drinka i ignoruje go. Josh momentalnie chwyta moją dłoń i odciąga go z powrotem na stolik. Jego twarz jest niebezpiecznie blisko mojej.
- Nie chcę Josh. Mam cię dosyć.
- Sama mówisz że większość rzeczy to nieprawda . Jen nie rób mi tego.
- Odejdź Josh! Wynoś się stąd i zostaw mnie w spokoju. Nie chcę być z tobą - z moich ust słowa padają szybciej niż mogę nad tym zapanować.
-Jennifer, już kolejny raz łamiesz mi serce.
Pamiętam jak już raz mówił te słowa. Pamiętam jaki był wtedy załamany. To jest to co chciałam. Teraz tylko nie jestem pewna, czy tego żałuję. Nie rani się osób, które się kocha, to chyba moje słowa. Nie pamiętam bo zbyt dużo wypiłam.
 Czuję jak silna ręka podnosi mnie z kanapy.

***Josh***

Nie potrafię siedzieć i patrzeć, jak osoba, którą kocham marnuje sobie życie. Nie potrafię po prostu odejść, jak mi kazała. Nie mogę ustąpić. Zbyt wiele poświęciłem i mam zamiar poświęcić dla tej kobiety.
Bez tracenia czasu, czy jej się to podoba, czy nie, chwytam ją za rękę. Jen swoim pytającym wzrokiem mierzy mnie szukając odpowiedzi na to co zamierzam zrobić.
- Jennifer wystarczy. Zabieram cię stąd. Myśl sobie o mnie co chcesz ale nie zostawię cię w takim stanie.
Na szczęście nie stawia oporu. Pomagając jej wstać, drugą ręką dopijam ostatniego drinka. Nie muszę się martwić, że stracę rozum, jak Jen. Nie wypiłem aż tak dużo.
-Gdzie ty mnie ciągniesz? Nie mam na sobie butów. Co najgorsze, nie wiem gdzie są - zatrzymuje się i rozgląda koło kanapy .
- Nie ważne, zaraz wsiądziesz do samochodu. Nie będą ci potrzebne.
Obejmują ją ramieniem i okrężną drogą przez parkiet kierujemy się powoli do wyjścia. Staram się nie ryzykować aby ktokolwiek nas widział, nie z Jen w takim stanie. Gdy już jesteśmy przy wyjściu, proszę ochroniarza aby zawołał mojego kierowcę. Wypiłem alkohol więc nie mogę prowadzić. W każdym razie samochód podjeżdża natychmiast. Cały czas oczekiwania Jen o nic nie pytała, nawet nie chciała wrócić z powrotem. Musi być już zmęczona całą sytuacją albo jest po prostu pijana. Pomagam je wsiąść do samochodu i zatrzaskuję za nią drzwi. Sam idę z drugiej strony aby usiąść obok.

- Strasznie kręci mi się w głowie - mówi.
- Spokojnie możesz się położyć - odpowiadam kładąc dłoń na mojej nodze.
Jennifer od razu podnosi nogi na siedzenie kładąc się z głową na moich kolanach. Przymyka oczy. Zaczynam głaskać ją po głowie odgarniając z oczu blond kosmyki. Mógłbym robić to w nieskończoność. Siedzieć i adorować jej piękno, pieszcząc jej włosy.
-Przepraszam - przerywa ciszę.
- Dlaczego mówiłaś do mnie w takie rzeczy? Przez chwilę myślałem, że w nie uwierzę. Czasami jest mi naprawdę trudno cię rozszyfrować.
- Powiedziałam przepraszam. Ja sama...- jej głos zaczyna drżeć. Na udach czuję jej nierówny oddech. Nie chcę, żeby płakała.
- Ciii... - przerywam. - Już dobrze - gładzę jej policzek, następnie włosy, próbując ją uspokoić. Wyobrażam sobie jak okropnie musi się czuć po powiedzeniu mi takich rzeczy. - Nie martw się zabieram cię do hotelu.
Nic nie mówi. Czuję tylko jak potrząsa głową w odpowiedzi.
Jedziemy już dobre pół godziny, ale nic dziwnego. Hotel który wynająłem znajduje się na drugim końcu miasta.
- To nie tak, że nie chcę być z tobą, Josh - zaczyna. Moje usta opadają z wrażenia. - Nawet nie przemyślałam tego, co mówiłam. Boże Josh wcale tego nie miałam na myśli.
Podnosi się i z podkulonymi nogami zarzuca mi ręce na szyje przytulając mnie. Owijam rękę wokół jej pleców dając im oparcie. Zarzuca nogi na moje gdy jej głowa spoczywa na mojej piersi. W tej pozycji dojeżdżamy pod sam hotel.

 Serce mi się kraja, kiedy muszę ją obudzić po tym, jak zasnęła w moich ramionach. Jednak nie budzę jej. Zasnęła w idealnej dla mnie pozycji abym ją wyniósł śpiącą na rękach. Kierowca otwiera mi drzwi. Drugą rękę wkładam pod jej kolana, powoli wychodząc z samochodu. Na początku ciężar nie daje mi się w szczególne znaki ale gdy jestem już w windzie, modlę się abyśmy szybko dojechali na szóste piętro. Wcześniej dałem kierowcy klucze do apartamentu i poprosiłem aby otworzył przed nami drzwi. Oczywiście z kobietą na rękach nie zdołał bym tego zrobić.
Wchodzę do pokoju i daję kierowcy znak głową, że jest już wolny. Zamyka za sobą drzwi i zostawia nas samych. Nie zwlekając idę do sypialni. Delikatnie opuszczam ją na łóżko. Wzdycham z ulgą moich rąk i układam Jennifer w naturalnej pozycji. Wychodzę i kieruję się do kuchni po coś do picia. Tak długi czas z Jen na rękach wywołał kropelki potu na mojej skroni. Wyjmuję butelkę Coli z lodówki i piję trzy duże łyki.
Gdy ocieram czoło jestem gotowy aby wrócić do sypialni i przygotować Jen do spania. Gdy odwracam się niemal upuszczam butelkę. Jennifer najwidoczniej się zdążyła obudzić i stoi przede mną.
- Co ja z tobą zrobię...- wzruszam biorąc kolejny łyk
- Możesz ze mną zrobić co tylko chcesz Josh. Jestem cała twoja - mówi otwierając ramiona.
- Jesteś pijana. Jedyne co zrobię to położę cię do łóżka.
Stawiam Colę na blacie i idę w jej kierunku.
- Joshy, kiedy mówiłeś, że mnie pragniesz, co dokładnie miałeś na myśli? - mruczy mi do ucha, gdy biorę ją pod rękę prowadząc do sypialni.
Zatrzymuje się a ja razem z nią. Patrzy mi w oczy i zaczyna bawić się moim rozpiętym kołnierzykiem koszuli.
- Gdy z tobą tańczyłam, brzmiałeś jakby ci się podobało hmm? Czyżby Claudia robila to lepiej? - zaczyna się delikatnie kołysać i odpinać kolejnego guzika mojej koszuli.
- Ty... Bez porównania.
- Mam ochotę zatańczyć jeszcze raz, Josh - przysuwa się bliżej. Do mojej głowy wraca obraz gdy obserwowałem ją tańczącą. Wraca uczucie jej cudownej ciała gdy kręciła biodrami o mój rozporek u spodni. 
Jennifer odwraca się wykonując znajome ruchy. Daję z siebie wszystko aby tylko nie myśleć o tym jak wspaniale jej tył prezentuje się w tej sukience.
- Jen powinnaś przestać - na moje słowa wyciąga ręce do tylu chwytając moja szyję. Nie mogę pozwolić aby jej akcje mnie poniosły.
- Chyba nie chcesz zniszczyć sobie tak wspanialej sukienki? Pomogę ci się rozebrać.
Chichocze z uśmiechem. Chyba domyślam się co siedzi w jej umyśle ale za nic nie mogę na to pozwolić. Biorę ją szybko na ręce niczym worek mąki i niosę do sypialni.
- Joshua chyba oszalałeś - piszczy po drodze. Tak rzadko wypowiada moje pełne imię. Nie mam złudzeń, że jest pijana.
Sadzam ją na łóżku po czym sięgam do szafy aby wyciągnąć jeden z moich t-shirtów dla niej do spania. Rzucam jej jeden. - Możesz w tym spać jeśli chcesz.
- Dla ciebie mogę spać w samej bieliźnie lub nawet bez.

Potrząsam głowa, nie mogąc znaleźć słów, które wyraziłyby, jak wielkie jej obecność przeprowadza napięcie przez moje ciało. Krew buzuje w moich żyłach i z wielkim trudem usiłuję odciągnąć nieprzyzwoite myśli. Nie mogę myśleć o niej w ten sposób gdy jest pijana i oboje nie wiemy co robimy. Wykończony emocjami, siadam obok niej na łóżku, pocierając dłońmi twarz. Czuje jak porusza się z tylu i przysuwa się bliżej. Siada za moimi plecami i obejmuje od tyłu moją szyję. Wyczuwam jej oddech na skórze, który jest szybko zastąpiony wilgotnym muskaniem ustami mojego ucha. - Liczę, że pomożesz mi z sukienką - szepcze. Przechodzi obok mnie wstając, aby po chwili usiąść na moich kolanach. Jednym ruchem odgarnia opadające na tył sukienki włosy, dając mi dostęp do zamka.
To pierwszy raz gdy siedzi mi na kolanach w ten sposób. Mam przed sobą całą okazałość jej pleców i pośladków podkreślonych przez sukienkę, którą za chwilę ściągnie. 
Własnoręcznie odgarniam ostatnie kosmyki, które nie chcę aby zostały wciągnięte przez suwak. Pociągam w dół odsłaniając jej plecy. Czarny satynowy tył biustonosza z czarną koronką po obu stronach od razy przykuł mój wzrok. Zatrzymuję się aby delikatnie przejechać po brzegach koronki palcami, ale szybko wracam do trzeźwego myślenia i zabieram rękę. Spokojnie to tylko materiał, mówię sobie.
Jennifer wstaje i robi kilka kroków do przodu, zsuwając z siebie złoty materiał. Szybko orientuje się że materiał jej stanika jest tym samym materiałem na jej majtkach. Ne wiem co mam ze sobą zrobić, gdy właśnie stoi przede mną tyłem w samej koronkowej bieliźnie. Krew która wcześniej buzowała w moich żyłach, uderza teraz do najbardziej intymnego narządu mojego ciała. Odwraca się i przyłapuje, gdy wpatruję się w nią niczym zaczarowany. Mój oddech staje cięższy, gdy próbuję opanować sytuację która buduje się w dolnej części mnie. Podchodzi do mnie i znów siada no moich kolanach. Tym razem nie tyłem lecz w rozkroku. Czarna satyna idealnie układa się na jej biuście, który znajduje się na wysokości moich oczu. Cienki materiał między jej nogami naciska na napięcie budujące się w moich spodniach, dodatkowo mnie nakręcając. Znów dopada guzików u mojej koszuli, przyciągając mnie, całując i muskając językiem linię szczęki. Moim sposobem na opamiętanie w tej chwili było trzymanie nerwów na wodzy, dławienie w sobie emocji i ich wypieranie. Dłużej tego nie zniosę.- Masz, załóż to - odchylam się sięgając do tyłu i wręczając jej koszulkę.
- Tylko jeśli pomożesz mi ją założyć - podnosi ręce do góry i  sugeruje mi, że powinienem jej ją założyć.
Delikatnie przeciskam otwór przez jej głowę, po czym chwytam nadgarstki wkładając je w rękawy. Pociągam za materiał który zatrzymał się na materiale jej stanika przez co przypadkowo go muskam.
- Teraz moja kolej aby cię rozebrać - szepcze mi do ucha.
Opuszcza dłonie i biegnie nimi w dół. Zatrzymuje się przy każdym guziku, maleńkiej przeszkodzie która utrudnia jej dotknięcie mojej wilgotnej od emocji skóry.
Nie cieszy mnie uczucie bliskości o której rano nie będziemy pamiętać.
Przesuwa dłońmi po mojej klatce piersiowej, zrzucając koszulę i zaczyna kołysać swoimi biodrami. Unosi dłońmi mój podbródek odwracając moją zapatrzoną w balkon twarz. Patrzy mi w oczy przed tym gdy całuje moje usta prosząc o pozwolenie o więcej. Rozchylam usta zapraszając ją do środka. Smakuje słodkim szampanem którego jeszcze niedawno piliśmy. Jennifer pogłębia pocałunek mierzwiąc moje włosy. Wzdycham odciągając ją.
 - Przecież mówiłeś, że mnie pragniesz. Coś nie tak, Josh? - pyta z zagubionym wzrokiem. Mój wzrok błądzi po pokoju.
Dotykam ręką jej twarzy. Skóra pod moimi palcami przypomina jedwab. Targa mną niepokój, bo nie jestem pewien, czy przez alkohol ona w ogóle coś czuje.
- Jen, pragnę cię - przekonuję ją. - Uwierz mi.
Cholernie chcę. Przenoszę dłoń na jej policzek. Naciska na nią. Patrzy na mnie oczami pełnymi łez.
- Przepraszam za to co mówiłam w klubie. Moglibyśmy spróbować razem. Jeśli mnie chcesz to czemu nie weźmiesz? - jej wzrok mnie rozbraja. Jeszcze chwila i stracę tu i teraz.
- To nie tak - szepczę. - Ponieważ, boje się, że nic nie poczujesz. Że rano nie będziesz niczego pamiętać.
Po jej policzku spływa pojedyncza łza, która jest dla mnie oznaką zrozumienia i żalu. Odwracam oczy w innym kierunku. Chyba nie wie co powiedzieć. Zamykam oczy i żałuję, że znów doprowadziłem ją do łez.
- Jen, otwórz oczy - ocieram jej łzy. - Nie możemy dziś tego zrobić, ale to nie znaczy, nigdy wcześniej tego bardziej nie pragnąłem. Nie masz pojęcia jak bardzo tego pragnę, ale nie w takich okolicznościach. Pragnę abyśmy oboje byli tego w pełni świadomi, bez złudzeń. Chcę być pewny, że gdy nasze ciała się połączą, ty będziesz czuła dokładnie to samo co ja. Aby nasz pierwszy raz był najlepszym pierwszym razem w historii naszych razów. Rozumiesz?
Przenoszę ją z kolan na łóżko i wychodzę do łazienki zostawiając samą. Musze zebrać myśli i dać upust emocjom.
Przemywam twarz kilka razy zimną woda i wracam do salonu, alby przygotować sobie miejsce do spania. Jennifer ma miejsce na łóżku więc ja zajmę kanapę. Uważam, że każdy rozsądny mężczyzna postąpiłby podobnie jak ja. Słysze uchylające się drzwi i widzę Jen wchodzącą do salonu.
- Przepraszam. Nie powinnam była się tak zachowywać. Masz rację, rano pewnie będę pamiętać tylko urywki - jej głos zaczyna drżeć, a oczy się szklą. - Ja też nie chcę, żeby nasze uczucie było tylko złudzeniem, Josh - łzy puszczają jej się z oczu. Jak, stałem zdumiony, słuchając jej słów, tak teraz idę i ją przytulam. Głaszczę włosy uspokajającym ruchem. Płakanie przechodzi w szloch kiedy się odzywa.
 -Położysz się ze mną?
- Sam nie wiem. Jeszcze przed chwilą tak mnie staranowałaś, że miałem ochotę uciec. Myślę, że powinnaś ochłonąć, Jen i położyć się spać sama - tłumaczę odwracając się w stronę kanapy.
-Ale ja nie chcę spać! Nie bez ciebie. Obiecuję, że nawet Cię nie dotknę, ale proszę zostań ze mną - łka.
- W porządku, skoro obiecujesz.

Siada na łóżku i czeka aż się przebiorę. Kątem oka dostrzegam gęsią skórkę na jej rękach i widzę jak wierci  niespokojnymi nogami. Decyduje się na spanie w samych bokserkach, z resztą zwykle tak robię. Jennifer wyraźnie się czymś martwi, ponieważ jej wzrok jest wpatrzony w podłogę. Reaguje dopiero, gdy siadam po drugiej stronie łózka. Kładzie się z twarzą w stronę krawędzi. Kładę się na plecach wpatrując w sufit. Nie spodziewałem się, że wyląduję dziś w łóżku z Jen w takich okolicznościach. Moje myśli błądzą i przypominam sobie o zerwaniu z Claudią, którego nie żałuję. Nie umieliśmy dać sobie miłości i zrozumienia. Byliśmy tylko na swoje zawołanie. Od dawna uświadamiam sobie, że prawdziwą wartością dla mnie jest Jennifer.
Jestem poruszony tym, że wzięła swoje słowa aż tak poważnie. Nawet nie odwróciła się do mnie twarzą. Spoglądam i widzę zarys okrągłej twarzy w jaskrawym świetle księżyca. Nie śpi, nadal czuję jej nierówny oddech. Przysuwam się bliżej aby pogłaskać czule skroń w miejscu gdzie zaczynają się blond włosy i  przeciągam po ich długości. Jen reaguje na mój dotyk i odwraca głowę patrząc mi w oczy. Wyciągam wyżej ramię, pozwalając aby wtuliła się w me ciepłe ciało. Czuję włosy muskające po moim ramieniu a następnie chłodny policzek na mojej piersi. Już wcześniej widziałem jak drżą jej nogi. A teraz, kiedy czuję jej wyziębiony policzek utwierdzam się w przekonaniu, że moje objęcia są dla niej najlepszym i najcieplejszym schronieniem. Otulam ją ciasno ramionami, dając ciepłe oparcie.
- Nie złościsz się już na mnie? - wzrusza. Unosi głowę wpatrując się w moje oczy.- Nie -wzdycham. Wielkie oczy nadal się we mnie wpatrują. Zostawiam słodkiego całusa na jej czole.
Oddech  uspokaja się i oboje odpływamy w głęboki sen.
Tej nocy o nic mi się nie śni, bo sen który śnię już bardzo długo, trzymam mocno w objęciach i szepczę - Kocham Cię.



Awww w końcu udało mi się skończyć. Tym razem bez zdjęcia. Wszystko zostawiam do dyspozycji waszej wyobraźni, a wiem, że bywa bujna ;p Pewnie większość jest zachwycona zerwaniem Claudii i Josha. Muszę przyznać, że ten rozdział sporo mnie kosztował emocji i feelsów haha. Mam nadzieję, że wy też to odczuliście! Jeśli wam się spodobało, to dajcie znać w komentarzu.Ten rozdział (część) jest nieco dłuższy ale sądzę, że to wpływa na plus bo więcej się dzieje ;D Zanim skończę, zapraszam na bloga wspaniałej autorki która pisze epizody o Katniss i Peecie. Nic więcej nie wykrztuszę więc, dzięki za przeczytanie, wcześniejsze komentarze i do zobaczenia niedługo;')

piątek, 1 maja 2015

Rozdział 22 cz. 1

Po tym gdy Liam pomógł mi wieść kwiaty do mieszkania, siadamy na kanapie, jemy gofry i oglądamy telewizję. Przez dłuższą chwilę nie rozmawiamy, on docenia ciszę i wie, że czasem lubię z nim posiedzieć w milczeniu. W takich momentach jak te słowa są zupełnie nie potrzebne. Chociaż wiem że Liam nie skrzywdzi mnie słowami tak jak robi to Josh.

- Naprawdę doceniam twój gest. Nikt nigdy nie tak nie zrobił wobec mojego zwykłego problemu.- Mówię wlewając sobie szklankę soku pomarańczowego.

- Czułem się bardzo zmartwiony całą tą sytuacją. Pomyślałem że poczujesz się lepiej gdy się dowiesz, że ktoś o tobie myśli gdy przebywasz sama w mieszkaniu.- Uśmiecha się biorąc kęs gofra.

Popijam sok i spoglądam znów na swój talerz. Kończę resztki gofrów i bitej śmietany. Gdy widzę że Liam też skończył biorę obydwa talerze i zanoszę je do kuchni.

- Pozwól sobie pomóc - mówi zabierając ode mnie talerze i pomagając mi wkładać je do zmywarki.

- Dzięki - powtarzam jeszcze raz.- Czuje że mówię to zbyt wiele razy.

- Nie -wzrusza. - Zawsze jestem tutaj aby ci pomóc - mówi nadal ładując naczynia.

- To prawda. Zawsze sprawiasz, że rzeczy są łatwiejsze - irytuje się.

- Co masz na myśli?.

- Wszystko jest skomplikowane z Joshem na swój sposób. Z tobą nigdy tak nie było - odpowiadam.

- Może dlatego że my nie musimy ukrywać naszej przyjaźni tak jak ty z Joshem - Liam unosi brew, a ja uderzam go łokciem w ramię. - Bardzo śmieszne - odpowiadam.

- Lepiej sie zbieraj. Musimy być gotowi na dziś wieczór - mówi wychodząc z kuchni.

- Co jest dzisiaj? - pytam podążając za nim do salonu.

- Mamy jakąś imprezę na koniec zdjęć do filmu. Nie wiem dokładnie ale to coś podobnego jak w tamtym roku - Liam ubiera kurtkę i szykuje się do wyjścia.

- Oh czyli jestem zaproszona? - Moje słowa go rozśmieszją.

- Nie, główna gwiazda filmu nie jest zaproszona na imprezę kończącą. Do zobaczenia później, Jennifer.

- Cześć! - uśmiecham się, Liam gładzi mnie po plecach a następnie wychodzi.

Jest dopiero dziewiąta rano. Nie mam pojęcia o której zaczyna się impreza ale zakładam, że późno.
Nie mam nic do roboty więc, jak zwykle to robię dla zabicia czasu idę dalej spać. Myśl o Joshu wciąż szybuje przez mój umysł i nadal chcę żeby tu był. Zawszę chce go ze mną. Muszę przestać myśleć w ten sposób.

Wdrapuje się do zimnego łóżka po czym biorę telefon i odruchowo sprawdzam powiadomienia. Na ekranie wyświetla się kilka e-maili i wiadomość do mojej menadżerki, nic więcej. Nic nie poradzę na to, że czuje się lekko rozczarowana na to, że nie dostałam żadnej wiadomości od Josha. Najwidoczniej znalazł sobie lepszą rozrywkę od kontaktowania się ze mną. Zagłębiam się głębiej w e-maile i jak mówił Liam, znajduje zaproszenie na dzisiejszą imprezę. Widzę, że organizatorzy wynajęli dla nas cały klub na noc, domyślam się że będzie cała masa ludzi z planu. Nie mam nic przeciwko, właściwie przez ostatnie miesiące tak ciężko pracowałam, że trudno mi się było gdziekolwiek rozerwać.Mam zamiar wykorzystać ten czas w stu procentach.
Ta myśl uspokaja mnie, odpycham myśli o Joshu i staram się zdrzemnąć. Nerwy uderzają w moją klatkę piersiową gdy nagle przypominam sobie, że skoro cała obsada to i Josh też tam będzie.


***


Kiedy budzę się z mojej "małej" drzemki jest godzina czternasta. Nie zawsze udaje mi się tak długo spać więc korzystam z okazji jak często się natrafia. Szczególnie jak w dzisiejszą noc, gdy nie wrócę do domu później niż przed czwartą rano.

Idę do kuchni z myślą o jedzeniu. Nie znajduje nic w lodówce więc nie mam wyboru żeby zamówić chińszczyznę. Normalni ludzie nie zdają sobie sprawy, jak normalni są celebryci dopóki nie dostarczają chińszczyzny do ich drzwi. Dwadzieścia minut później jedzenie przyjeżdża.
Człowiek który je dostarcza prawie upuścił torbę z moim nudle jak tylko otworzyłam drzwi

- Ty... Ty jesteś...!

- Tak wiem, dzięki za przywiezienie - mówię odbierając torbę.

Czuje się niezręcznie widząc jak ten człowiek nadal jest onieśmielony.

- Możesz zatrzymać resztę - wręczam mu pięćdziesiąt dolarów i zamykam drzwi.

Czasem myślę sobie że lepszy widok jednego zszokowanego człowieka niż dwudziestu gdy wchodzę do restauracji. Dziwne ale tak właśnie teraz wygląda moje życie. Wieczne chowanie się.

Wracam do kuchni aby wypakować jedzenie i chwycić pałeczki.
Jem do pełna a resztki chowam do lodówki.

Mój telefon brzęczy i zjawia sie jeszcze jeden e-mail.

Obsada Catching Fire będzie gościła dziś wieczorem o 8 w klubie Illusion przy ósmej przecznicy NYC. Upewnij się, że ubierzesz sie w czym nie będzie ci zbyt ciepło. To będzie gorąca noc. Przecież jesteśmy W Pierścieniu Ognia!

Myślę sobie, że jak na formalnego e-maila brzmi to trochę dziecinnie. Idę na koniec korytarza gdzie znajduje sie moja garderoba. Gdy wchodzę do pomieszczenia i zapalam światło przed oczami znajduję około trzysta elementów odzieży. Podchodzę do oddzielonej części z sukienkami i zaczynam przebierać w poszukiwaniu idealnego stroju na dzisiejszy wieczór. Próbując się dopasować do motywu ''gorącej nocy'', wyciągam złotą błyszczącą sukienkę.

Nie tracąc czasu, od razu ściągam spodnie dresowe i t-shirt. Wkładam obcisłą sukienkę kończącą się w połowie mojego uda. Przez chwilę zastanawiam się czy nie jest zbyt krótka ale wcześniej postanowiłam sobie zaszaleć i mam zamiar konserwatywnie dotrzymać danego sobie słowa. Pozostaję przy tej sukience. Staję przed lustrem i zaniemawiam widząc, jak złocisty materiał, którego nawet nie potrafię nazwać, idealnie układa się na moim ciele i błyszczy się w świetle lamp mojej garderoby. Ma trójkątne wycięcia po bokach talii, delikatnie ją podkreślając. Jest elegancka z subtelną nutą seksowności. Moja stylistka ma idealne wyczucie, jak trafić w mój gust.

Ciesze sie że tak szybko wybrałam sukienkę. Ściągam ją więc szybko i idę pod prysznic.

Godzinę po prysznicu i dokończeniu resztek mojego nudle, sięgam po telefon aby skontaktować się z menadżerką. Ona zawsze przysyła do mnie ludzi którzy zajmują się moim makijażem i włosami. Wybieram numer gdy nagle przerywa mi pukanie do drzwi.
Podbiegam do drzwi w samym szlafroku i jestem już spokojna widząc, że wyprzedziła mój telefon zjawiając się tu z ludźmi, których mi właśnie potrzeba.

- Chyba nie sądziłaś, że byśmy się dziś nie zjawiły? - Amy, moja menadżerka mówi z uśmiechem. Za nią stoją jeszcze dwie dobrze znane mi osoby. Emma i Kate są moimi makijażystkami i fryzjerkami już od dłuższego czasu i wiem że mogę im zaufać. Kate współpracuje z Diorem więc najlepiej wie co pasuje do kreacji które od nich mam. Co prawda nie zamierzam się dziś szykować jam na międzynarodową premierę ale delikatny makijaż podkreślający moją sukienkę nie zaszkodzi.

- Oczywiście, że nie - uśmiecham się, odwracając głowę do tyłu gdy przechodzą przez wejście.

Po czterech godzinach wspólnego czesania i makijażu, rozmów i przerwy na kawę, skończyły.  Moje włosy są wyprostowane lecz delikatnie pokręcone przy końcach więc idealnie otulają moje różowawe policzki. Kate postawiła na ciemny makijaż oczu, do efektu smoky eyes dodała złotego blasku na szczycie mojej dolnej powieki co będzie idealnie łączyć się z połyskującą złotem sukienką.

- Wyglądasz seksownie - zachwyca się Amy która przygląda się efektowi pracy koleżanek.

- Tak myślisz? - Mruczę pod nosem, kręcąc się w około w sukience. Tym razem nie muszę ćwiczyć wchodzenia po schodach w obawie przed przewróceniem bo kończy przed kolanem. Nie ma mowy aby cokolwiek zaplątało mi się pod butami. Chyba, że te będą za śliskie i się poślizgnę. Jestem taką niezdarą, że pewnie jak zwykle przydarzy mi się coś upokarzającego.

- Skoro jesteś gotowa, a zbliża się ósma możemy cię podrzucić do tego klubu - proponuje mi Amy.
Nie odmawiam. Jedyne co robię to nastawiam się na dobrą zabawę.


***

Dojeżdżamy i gdy zaledwie otwieram drzwi samochodu, rozlegają się błyski fleszy. Jestem zaślepiona, myślę tylko o tym żeby nie potknąć się o krawężnik. Kto do cholery powiedział prasie, że akurat nasza obsada ma tu dziś imprezę. Ledwo stawiam pierwszy krok i klubowy ochroniarz podaje mi dłoń i prowadzi w obstawie do środka. Już na zewnątrz słyszę głośne basy głośników.

Jak tylko wchodzę moje uszy zaczynają pulsować. Muzyka jest tak głośna aby ludzie mniej rozmawiali a więcej tańczyli. Minie chwila zanim się przyzwyczaję. Po chwili zauważam, że pomarańczowo-żółte światła które padają w każdym kierunku mają na celu imitację ognia, jak w tytule naszego filmu. Wszystko zaplanowali, śmieję się w myślach. Na wprost mnie jest ogromne miejsce do tańczenia. Na lewo rozciągają się stoliki, kanapy i fotele do siedzenia z kolei na prawo na tle z  ustawionych na ścianie i podświetlonych butelek z alkoholem stoi trzech barmanów. Widok zapiera mi dech w piersiach.
Podążam w lewą stronę, przechodzę wśród otaczających mnie foteli. Połowa ludzi tutaj nie ma nawet nic wspólnego z naszą produkcją.

Jako pierwszego znajduje Liama siedzącego w niewielkiej strefie VIP. Siedzi na kanapie z Samem w rogu obok. Obok nich jest również Josh. Mój żołądek szybko wypełniają motyle i szybko powstrzymuje się od natychmiastowej ucieczki na jego widok.
Odzyskuję odwagę i zaczynam schodzić po schodach w dół parkietu. Po drodze przepycham się przez kilku ludzi i gdy docieram do stolika przez tłumy, zauważam że Josha już tu nie ma.
Jestem trochę rozczarowana ale szczęśliwa bo w końcu mogę porozmawiać z Samem i Liamem bez presji Josha.

- Hej chłopaki! - wołam starając sie przekrzyczeć muzykę.

- Co?! - Sam krzyczy z powrotem. - Wiem, wiem tylko sobie żartuję. Dobrze cię widzieć.
Lekko uderzam go w rękę. Natychmiast robi mi miejsce i siadam koło niego.

- Jak się masz? - pyta mnie Liam biorąc do ręki drinka.

- Dobrze, jestem dziś nastawiona na dobrą zabawę - krzyczę.

- Josh jest tutaj

- Gdzie? - pytam, udając jakbym go wcześniej nie zauważyła.

- Tam! Spójrz, - odpowiada wskazując ręką  na lewą stronę tłumu. - Tańczy z Claudią.

Nagle oblewa mnie fala gorąca. Nie mogę uwierzyć, że przyprowadził ją tutaj. Czy on zawsze musi mi fundować taką huśtawkę emocji. Nie pozwolę aby widok tej dziewczyny zepsuł mi dzisiejszą zabawę.

- Nie widzę go - mówiąc to, Sam chwyta moją głowę naprowadzając na kierunek w którym patrzy.

- Och - wydaję z siebie gdy w końcu ich zauważam.

Widzę Claudię kręcącą biodrami o Josha w rytm muzyki. Siedzę jak wryta obserwując.  Nie z powodu tańca ale  ze względu na nią. Jest ubrana w krótką, czerwoną sukienkę bez ramiączek która idealnie dopasowuje się do kształtu jej figury. Tak krótka, że ledwo zasłania jej pocierający się o Josha tyłek.

- Słyszałam, że była poza miastem - mówię zwracając się do nich obu. - Miała przylecieć dopiero jutro.

- Zgadnij, że przyleciała wcześniej - odparł Sam z nutą irytacji w głosie. Czuję, że nie tylko ja nie lubię tej dziewczyny.

Patrzę na Liama a on siedzi oparty na łokciach i trzyma drinka w obu rękach. Też się na mnie patrzy i widzę jak jego usta układają ciche słowo "przepraszam" a następnie wzrusza ramionami w bezradności. Przecież to nie od nie zależało, że Josh pojawi się na imprezie mimo tego wie, jak wiele mnie to kosztuje. Jestem tylko ciekawa czy Josh ma równie mieszane uczucia gdy pomyśli, że ja też jestem na tej imprezie. Nie sądzę.

- Chyba poproszę drinka. Albo dwa - mówię rozglądając się w poszukiwaniu kelnera.

- No to impreza się rozkręca - woła Sam klaszcząc w dłonie.

Wypijam pierwszego do dna.

2 drinki później

Nadal siedzę przy stoliku z Liamem i Samem. Gadamy i śmiejemy się z wielu żartów, któe ucinaliśmy sobie na planie.

- Tak a najlepsze jest to, że schowałem ten łuk w twojej przyczepie a ty nadal nie mogłaś go znależć - mówi roześmiany Sam biorąc kolejny łyk drinka. Jak słucham jego śmiechu myślę, że w życiu nie słyszałam czegoś bardziej histerycznego.

- Nie wiedziałam, że akurat go tam znajdę! - Odpowiadam ze śmiechem biorąc łyk mojego trzeciego napoju.

Minęło jakieś piętnaście minut odkąd ostatnio widziałam Josha. Zaczynam się zastanawiać czy wszyscy siedzimy przy jednym stoliku czy może on i Claudia zajęli stolik o kilka od naszego. W każdym razie nie wiem gdzie on się podziewa.

3 drinki później

Sam i ja stoimy na nogach ułomnie odgrywając scenę w której Peeta uderza o pole siłowe. Sam używa moich szpilek związanych razem za pomocą sznurka z urwanych przez nas dekoracji, jako swojego trójzębu. Cała sytuacja wygląda komicznie patrząc na okoliczności i masę ludzi dookoła. Nie ma się co dziwić skoro jest to impreza aktorów. Różne rzeczy sie mogą dziać, nasze głowy są pełne scenariuszy.

- Daj spokój, zniszczyłeś połowę tej dekoracji. Jak ktoś zobaczy, pomyśli o nas jak o dzikusach. - Liam mówi do Sama zabierając ramię z oparcia kanapy. Liam to nasza widownia, zawsze siedzi i patrzy jak się wygłupiamy ale zawsze jest jak nasz dobry ojciec który czuwa aby dzieci nie przekroczyły niebezpiecznej granicy podczas zabawy. Zawsze potrafi doprowadzić nas do porządku.

Chwytam Sama i popycham go w stronę kanapy. Znów siadamy razem. Tym razem opiera swoje ramię na oparciu kanapy za moimi plecami.

- To było świetne prawda? - mówi Sam szczerząc się do nas obu od ucha do ucha. Nie umiem powiedzieć kto z nas jest bardziej szalony.

- Hej chłopaki, Jennifer! - słyszę z tyłu. Mój uśmiech szybko znika.

- Hej - Liam odpowiada za nami.

Przysuwam się bliżej Sama i ciesze się że Josh to zauważa. Chcę żeby zauważył że dziś mam większą ochotę bawić się z Samem niż z nim.

- Co się dzieje? - pyta.

- Nic. Masz tupet przychodząc tu z Claudią - odpowiadam.

- Dlaczego? Przecież są razem, tak? - Sam zwraca się do mnie.

- Po prostu myślę, że nie jest tu zbyt lubiana - wyjaśniam. 

- To prawda - mówi Sam trzymając kieliszek do Josha. To oczywiste, że oboje jesteśmy bardzo pijani.

Ta niezręczna chwila ciszy zanim się odzywa.

- Cóż, poszła do łazienki - Josh mówi do mnie tak jakby miało to coś sygnalizować.

- Wspaniale - odpowiadam biorąc kolejnego drinka.

- Powinniśmy wszyscy zatańczyć - Sam klaszcze w dłonie wstając i zganiając nas.

- Ha, nie dziękuje - mówi Liam. - To nie dla mnie.

- Może Jen z tobą zatańczy - Josh gestykuluje moim kierunku spoglądając na Sma.

- Ok - odpowiada. Mogę powiedzieć, że nie jest to reakcja na którą Josh liczył.

Wstaję i odchodzę od stolika ale zatrzymuję się tuż przed nim.

- Powinieneś teraz stać i patrzeć jak dziewczyna z którą mógłbyś spędzać dzisiejszą noc bawi się z innym facetem - dogryzam mu następnie muskając ustami jego policzek. Sam widząc to zaczyna gwizdać.

Wychodzę na parkiet o bosych stopach i zaczynam się kołysać w rytmie muzyki. Wypiłam już tyle drinków, że taniec i moje nerwy nie sprawiają mi już. Śmieje się z Sama gdy widzę, jak wykonuje swój zabawny taniec rąk.

- Więc ty i Josh hmm? - Sam mówi jakby starał się przekrzyczeć głośną muzykę.

- Sama nie wiem. To skomplikowane. Na pewno nie teraz, nie układa się zbyt dobrze. Josh mnie bardzo zawiódł - krzyczę.

Chwyta mnie za dłonie i  zakręca. W tej pozycji jestem opleciona ramionami mojego partnera. Poruszamy się razem w rytmie muzyki dokładnie tak jak wcześniej Josh i Claudia.

- W takim razie ten taniec jest dla niego - szepcze mi do ucha.

- Oczywiście - odpowiadam i zaczynam subtelnie poruszać biodrami.

Czuję na sobie oczy Josha i gdy odwracam się, żeby na niego spojrzeć, spotykam jego spojrzenie.
Jego wyraz twarzy jest zirytowany i surowy po czym wnioskuje, że ma dosyć mojego zachowania. Ja w przeciwieństwie bardzo bobrze się bawię działając mu na nerwach. Wiem, że jest zazdrosny.
Podchodzi do mnie i łapie mnie za rękę ciągnąc do końca sali gdzie nie jesteśmy postrzegani.

- Zadziałało? - Sam krzyczy wychylając się z tłumu.
Jest zbyt daleko żeby usłyszał mój krzyk więc jedynie podnoszę kciuki w górę. Na mój gest uśmiecha się, klaszcze w dłonie i widzę jak zawraca z powrotem do stolika z Liamem.

Dochodzimy do rogu w którym praktycznie nie ma ludzi.

- Jesteś zbyt pijana. Tylko dlatego tańczyłaś w ten sposób z Samem bo jesteś wkurzona, że Claudia jest tutaj.

- Nie powinieneś mi się z nią pokazywać. Nie po  tym co zaszło rano - odpowiadam uderzając stopą o podłogę w rytm muzyki.

- Wiem, przepraszam - mówi spuszczając wzrok w dół.

- Spójrz na mnie - proszę chwytając za jego podbródek. - Dlaczego mielibyśmy nie zatańczyć? - chwytam jego dłoń.
Wypiłam zdecydowanie za dużo alkoholu.

- Claudia zobaczy - Mówi przesuwając moją rękę.

- Oh daj spokój Josh. Myślałam, że powiedziałeś, że jestem jedyną na, której ci zależy - ciągnąc jego krawat przysuwam się bliżej. - Że jestem jedyną, którą kochasz kochasz - subtelnie szepczę mu do ucha.

- Jesteś - odpowiada rozglądając się po opustoszałej sali. - Ale jesteśmy w miejscu gdzie wielu ludzi może nas razem zobaczyć.

- Więc pozwólmy im zobaczyć - mówię dotykając palcami jego klatkę piersiową.

- Będziesz później żałować tych słów jeśli ktoś nas zobaczy - zaczyna.

- Nikt nie zobaczy nas w tej części parkietu. No dalej Joshy. Pokaż mi jak z nią tańczyłeś. 
Odwracam się, wyginam plecy w łuk a następnie naciskam ich dolną częścią na przód Josha.

- Jen - przerywa odwracając mnie.

- Nie chcesz mnie? - pytam. Moje usta zostają szeroko otwarte. Czy jestem aż tak zdziwiona jego reakcją, czy może jestem aż tak zdziwiona reakcją po kilku drinkach?

- Cholera. Przecież wiesz, że zawsze cię pragnę. Ale to ty nie zawsze chcesz mnie, nawet teraz nie powinnaś. Nie powinniśmy robić nic z tych rzeczy w takim miejscu - mówi patrząc mi w oczy.

- Josh ja zawsze cię chcę - odpowiadam. Zaczynam gładzić opuszkami palców kąciki i granice jego ust. Dotykając, czuję na opuszkach jego coraz cięższy oddech. Uwielbiam pogrywać z nim w ten sposób.
Uśmiecham się widząc reakcję Josha i znów zaczynam pocierać o niego biodrami.

- Tak właśnie tańczyła? - powtarzam naciskając coraz mocniej.
 On chwyta mnie za biodra i kołysze w rytmie muzyki.

- Cholera! Ty to robisz lepiej.

Przysuwa mnie do siebie bliżej dociskając mój tył. Przez sukienkę i jego jeansy czuje rosnące wybrzuszenie.
Kołyszę się teraz biodrami w górę i w dół zataczając niewielkie okręgi. Pozwalam mojej głowie opaść na Josha ramię. Reaguje pozostawiając delikatne i wilgotne pocałunki na mojej szyi. Doznanie jest wręcz elektryzujące.

- Musimy przestać - mówi z ustami na mojej skórze.

- Jeszcze nie - jego ręce są na moich biodrach. Palcami delikatnie mierzwi przód mojej sukni gdy się poruszamy.
Wyswobadzam się z jego uścisku i szybko odwracam wiedząc, że będzie próbował przyciągnąć mnie z powrotem. Rzeczywiście robi to. Jesteśmy teraz twarzą w twarz. Jeszcze przez chwilę nic nie mówimy tylko tańczymy zapatrzeni sobie w oczy.

- Muszę iść znaleźć Sama i Liama - mówię gdy muzyka staje się głośniejsza. Josh marszczy brwi

-Muszę iść znaleźć Claudię - krzyczy z powrotem. - Jutro nie będziesz niczego pamiętała - wplata place w moje włosy zgarniając kosmyki za ucho. Kciukiem gładzi mój policzek.

- Ale ty będziesz - odpowiadam.

Przysuwam usta do jego zostawiając mu pełny pocałunek pocałunek przed odejściem.

- Nie możesz tego robić. Nie kiedy Claudia jest tutaj - krzyczy.

- Czy nie widziałeś co właśnie robiliśmy? - krzyczę na niego. - Poza tym całowałeś mnie w szyję przed moim chłopakiem. Nie pomyślałeś że się odwdzięczę? - Atakuję szyję Josha całując ją wielokrotnie. Słyszę gdy jęczy gdy zostawiam malinkę tuż nad kołnierzykiem jego koszuli.

- Teraz Claudia może zobaczyć jaki prezent dla ciebie zostawiłam - mówię uśmiechając się szeroko.
Josh podnosi dłoń i dotyka wrażliwej skóry szyi.

- Ona mnie zabije, Jen - panikuje.

- Nie tak fajnie być czyjąś zabawką prawda? - pytam całkiem poważnie.
Jego usta spadają otwarte - Bawiłaś się mną?! Ten taniec, pocałunek? - mówi szybciej niż mój umysł jest w stanie przetworzyć.

- Nie do końca się bawiłam. Można to tak nazwać, w porządku - wzruszam ramionami jakby było to nic wielkiego. Które nie jest. Przynajmniej nie powinno być.

- Na prawdę nie lubię,  jak jesteś pijana - mówi pocierając kark.

- Tak, to trochę zabawne. Myślę, że teraz pójdę zatańczyć z Samem - uśmiecham się do niego. Dostrzegam Sama śmiejącego się z Liamem. Josh chwyta mnie za ramię gdy zamierzam odejść.

- Nie będziesz z nim tańczyła - krzyczy opuszczając wzrok na mnie. Poprzez silne szarpnięcie wyrywam się z jego uścisku. Wiem, że jest zazdrosny bo już raz widział w jaki sposób z nim tańczyłam.

- Czyżby? W takim razie stój i się przyglądaj. - Przerywam mu wkurzona i idę uparcie w stronę stolików.

- Jen! - Josh woła ale jego głos jest szybko stłumiony przez muzykę.

Z głośników właśnie rozlega się dobrze znana mi piosenka ,,Bad Romance" Lady Gagi, przecież to nasz reżyser Francis nagrał do niej teledysk. Czy to dziwny zbieg okoliczności, że tak bardzo opisuje to, przez co teraz przechodzę? Na pewno to co dzieje się między mną i Joshem nie jest dobre. Nie jest dobre to że oszukujemy i zdradzamy swoich partnerów. Nie umiemy być już tylko przyjaciółmi. Utknęliśmy w tym nieszczęsnym romansie i nie potrafimy wyjść.





Hej hej!  Więc ten rozdział podsumowuje piosenką mojej idolki, którą słucham od dziecka. Przez przypadek natykając się na nią zainspirowała mnie do napisania zakończenia dla tego rozdziału i spasowała idealnie do sytuacji między Jen i Joshem.  Miało być romantycznie i bez kłótni ale wyszło jak zwykle. Jak ta Gaga na mnie działa haha. Nie wiem jak wam ale bardzo spodobał mi się pomysł z Jennifer i Samem ;') Chcę wiedzieć co myślicie w komentarzach.
Mam nadzieję, że nie zawiodłam was tym razem i do zobaczenia za tydzień :))